Obserwatorzy

środa, 30 marca 2011

Ważka

Kiedyś miałam szczęście oglądać las bambusowy z bliska. Promienie słońca przedzierały się między pędami, listki ocierając się o siebie szeleściły, spadające wody pobliskiego wodospadu hałasowały i napełniały powietrze parą wodną. Było upalnie, parno i cudownie, i może to miejsce, a może same rośliny choć zapewne wszystko razem, zostawiło niezapomniane wrażenia. Kiedy więc w sklepie z tkaninami zobaczyłam bambusy - kupiłam bez zastanawiania się. Wykorzystując tę tkaninę do szycia poduchy starałam się tak porozdzielać niektóre pędy, jak wspomnienia podsuwały obrazy. I oto co powstało :) - po prostu bambusowa poducha :) Cały przód jest bogato pikowany.



piątek, 25 marca 2011

Zawitała wiosna!

Stwierdziłam, że powiedzenie: szewc bez butów chodzi to wcale nie slogan. Szyję, rozdaję, sprzedaję - a mój dom aż prosi się o nowe narzuty na zmianę i podkładki. Zebrałam więc potrzebne materiały i zabrałam się za szycie narzuty, której wzór już od bardzo dawna za mną chodzi, ale ciągle nie mogę jej skończyć, ciągle coś pożera mój czas. Teraz miłe, wiosenne zamówienie mnie od niej oderwało, cieszę się jednak bo wiosenne motywy są radosne i poprawiają nastrój byle jaki po zimie:)
A zamówienie to 6 podkładek tulipanowych i bieżnik do kompletu.

No więc powstał taki oto komplet:

bieżnik ma wstawki w kolorach płatków tulipanów


6 podkładek pikowanych z aplikacją tulipanów


a tu jest spakowany do wysyłki

wtorek, 8 marca 2011

"Kwiaty"

Szyję nowy , duży patchwork na podwójne łóżko - 240 x 240cm i nie mogłam zdecydować się na wybór tkaniny z jakiej uszyć ramę do tej narzuty. Co chwilę zmieniałam decyzję a ponieważ trwało to dostatecznie dłuuugo więc zdążyłam w międzyczasie uszyć inny, mniejszy, taki na pojedyncze łóżko dla jakiejś dziewczynki. Nazwałam go - "Kwiaty".
Jest wiosenny jak wyczuwana już w powietrzu nadchodząca wiosna. Poszalałam sobie pikując go, zresztą zobaczcie same, a może powinnam napisać sami, żeby nie eliminować panów:)?
Kolorowe kwiaty szyłam metodą PP





jeden z narożników z widocznym pikowaniem



dookoła, na kremowym tle widoczne pikowanie w gałązki liści, obok, na żółtym tle pikowanie lotem trzmiela z włączonym co jakiś czas listkiem i rama uszyta z wielu kawałków tkaniny, występującej w płatkach kwiatów,



jeden z narożników



wokół jednego kolorowego kwiatka pikowałam na kremowym tle zarysy takich samych kwiatów

środa, 2 marca 2011

Żywe Muzeum Piernika

Żywe Muzeum Piernika działa w Toruniu od kilku lat. Nawet o tym nie wiedziałam dopóki nie natrafiłam na informację szukając atrakcji na ferie dla złotowłosej czarodziejki.
W muzeum, w klimatycznie urządzonych wnętrzach, pod wskazówkami Mistrza i Wiedźmy można obejrzeć i powąchać wszystkie przyprawy potrzebne do wypieku, z wielkich worów zaczerpnąć drewnianymi łopatami mąkę, wyrobić ciasto piernikowe, wybrać formę do własnego wypieku, wsadzić to na długiej łopacie do pieca i upiec. Jeszcze gorące, pięknie pachnące pamiątkowe pierniki, Mistrz pakuje do firmowych, papierowych torebek. Dzieciom, Wiedźma wystawia na specjalnym papierze list poświadczający ukończenie terminowania. Chętnych do uczestnictwa w pokazach jest bardzo dużo a frekwencja w sezonie urlopowo - wakacyjnym - ogromna.






I tak zrodził mi się pomysł obdarowania pierwszego obserwatora, pamiątkowym, własnoręcznie upieczonym piernikiem.

Miała być mała - gabarytami jest
miała być słodka - jest, choć niezjadliwa:)
miała być toruńska - jest, bo anioła - mamy w herbie miasta a piekarnik z muzeum.

Poszłam więc dzisiaj na pokaz, wybrałam formę ( dwie, trochę musiałam nabajtlować bo wolno tylko jedną:) )


i upiekłam dla Wioli anioła i piekarnika:):):):)


Zapakowałam i pooojeeeechaaaało.