Poleciałam , obejrzałam i zgodnie z obietnicą opiszę swoje wrażenia:)
Ciężko
będzie mi zachować kolejność wydarzeń, byłam tam dwa dni i dużo się
działo, wybaczcie więc wszystkie nieścisłości, niedociągnięcia w relacji
i być może pojawiający się kociokwik myśli:).
Po wejściu w oczy rzuciła mi się feeria barw i kolorów.
Byłam sama oprócz dwóch osób - organizatorów wystawy o których za
chwilę:). W jednej sali pozawieszane były pogrupowane wg. autorów prac,
quilty różnej wielkości i szyte różną techniką. Na stolikach
porozkładane były mniejsze prace a na filarach pozawieszane były
malutkie. Obok prac powieszono karteczki z informacjami o twórcach
poszczególnych prac i ich opis. Chodziłam sobie od pracy do pracy
oglądając z bliska - niektóre prace znałam już z internetu wcześniej,
niektóre oglądałam po raz pierwszy. Podziwiałam dobór tkanin, sposób
łączenia kolorów, sposób pikowania, precyzję łączenia się poszczególnych
elementów. Uczta dla oczu!!! Nie załączę wielu zdjęć, bo jeszcze przed
moim wyjazdem wszystko zostało już pokazane i można było TU zobaczyć:)
Widziałam prace Maryny, Joasi, Kajtka, Patcher, Julie Kosicki, Czesławy Bordoszeskiej, Jolci, Shayneen,
Ani Sławińskiej,
Bożeny Wojtaszek, Magdy Galińskiej i Danki Kruszewskiej z Niemiec, Nie
wszystkie osoby mają swoje strony czy blogi więc nie mogę załączyć
linków:( do ich pięknych prac.
Po jakimś czasie podszedł do mnie jeden z organizatorów, pan Sebastian Gruszka będący przedstawicielem Berniny
i
zaczęła się dyskusja na temat wrażeń tak na gorąco z wystawy, moich
oczekiwań od wystaw na przyszłość i pomysłów na poszerzenie grona osób
interesujących się patchworkiem, środowiska quilterów w Polsce, prasy,
literatury, kursów . Jakiej pomocy oczekiwałabym od Berniny aby
rozpropagować patchwork w Polsce. Zaskoczenie ogromne - wyobrażałam
sobie, że przyjdę, pooglądam i pójdę:) A tu ...
Następnie
przedstawił mi Panią, która cały czas siedziała przy stoliku szyjąc
jakiś blok do patchworku i nie biorąca do tej pory udziały w rozmowie.
Okazało się, że jest to angielka, Pani Julie Konrad - Kosicki, która
obecnie przebywa w Polsce i zostanie tu jeszcze jakiś czas. Pani, która
środowisku quilterów na świecie jest doskonale znana, prowadziła mnóstwo
kursów szycia patchworków, miała przez 15 lat sklep z tkaninami
patchworkowymi i akcesoriami w Anglii. Przemiła, cudownie otwarta osoba,
która na moje szczęście umiała mówić po polsku a więc możliwa była
bezpośrednia rozmowa. Na wystawie prezentowała swoje dwie prace z
wykorzystaniem przecudnych batików. Proste wzory a urok tych prac, to
przepiękny dobór tkanin, perfekcyjne połączenie kolorów, niezwykła
dokładność.
A tu wspólne zdjęcie na tle prac Julie
O
16.00 otworzyły się drzwi i z wielką radością mogłam przywitać się z
Joasią Błaszczyńską, która przysłała na wystawę dużo swoich prac. Joasię
znałam wcześniej tylko z internetu, komentowałyśmy swoje prace ,
wymieniałyśmy się mailami a teraz mogłam poznać osobiście tą przemiłą,
ciepłą i bardzo życzliwą osobę:). Podziwiałam Jej przepiękne
quilty i niesamowitą ilość technik, podzieliła się sekretami technik
zastosowanych w czasie szycia
swoich prac, więc zgłębiałam wiedzę:). Joasiu, jestem pod ogromnym
wrażeniem:) Twoich prac.
Poznałam
jej koleżankę i Patcher działającą na "Kołderkowie" Tak się złożyło,
że prace Patcher przez trzy dni z rzędu oglądałam przed wyjazdem na
wystawę a teraz niespodziewanie miałam okazję poznać ją osobiście. Na
wystawie były oczywiście również Jej prace.
Każda
w innym stylu. Byłam nimi zachwycona a ta brązowa mnie oczarowała:).
Patcher na pamiątkę spotkania na pierwszej wystawie patchworku w Polsce
obdarowała każdą z nas własnoręcznie uszytą kartką pocztową, którą dla
każdej z nas wypisała. Patcher - bardzo dziękuję, jest piękną pamiątką
z tej wystawy:)
To wybrane przeze mnie kartka
i własnoręczne jej wypisywanie przez autorkę:)
Pokazała
mi swoje bloki z aplikacjami szyte do dwóch RR w których bierze udział,
istne cudo, pomysłowe kompozycje, perfekcyjnie dopasowane aplikacje do z
góry narzuconego tematu prac. Cieszyłam się, że mogłam je zobaczyć.
Chodziłyśmy, oglądałyśmy, komentowałyśmy, robiłyśmy zdjęcia. I tak
niepostrzeżenie zrobiła się godzina 18.00 i czas było opuścić wystawę,
którą o tej porze już zamykano.
A tu niektóre prace:
dwie prace Maryny:)
Czesi Bordoszewskiej
Kajtka:
Jolci:
Ani:
Bożeny Wojtaszek:
Shayneen:
Na
następny dzień byłyśmy zaproszone na spotkanie z przedstawicielami
szwajcarskiej Berniny, którzy bardzo zainteresowani są w udzieleniu
daleko idącej pomocy w propagowaniu patchworku w Polsce.
13.07 o 10.00 było nas już sporo, szwajcarzy, Julie Kosicki i Danka Kruszewska prowadzili ożywioną rozmowę.
a my poznaliśmy dyrektora Berniny na Polskę pana Romana Kuchalskiego.
Dyskusja,
burza mózgów i pomysłów. Bernina bardzo zainteresowana jest
organizowaniem lokalnych wystaw tak aby uczestnicy nie musieli
przemieszczać się z jednego końca Polski na drugi oraz znalezieniem
osób, które podjęłyby się organizowania i prowadzenia kursów szycia
patchworku.. Ten pomysł bardzo przypadł mi do gustu, gdyż dawno już o
tym myślałam ale upatrywałam problemu z zapewnieniem parku maszynowego i
akcesoriów. Okazało się, że Bernina dostarczyłaby maszyny do szycia i
akcesoria, resztę załatwić musiałby już prowadzący kurs:) Dużo
możliwości współpracy pojawiło się nagle na horyzoncie. Po tej wymianie
pomysłów i naszych propozycjach przyszedł czas na rozmowę z
"generalicją":). Przedstawiciel szwajcarskiej Berniny mówił o tym, że
firmie bardzo zależy na zaktywizowaniu rynku patchworkowego w Polsce,
chciał posłuchać o naszych dotychczasowych dokonaniach, poznać nasze
problemy i przedstawił działania perspektywiczne. Tłumaczem była Danka -
słuchał i notował uważnie wszystkie nasze opinie i spostrzeżenia
dotyczące naszych oczekiwań i przedstawił możliwości wspierania naszych
działań na rzecz popularyzacji patchworka w Polsce. Są to oczywiście
plany długoterminowe ale od czegoś trzeba zacząć. Od naszej inicjatywy i
uporu zależeć będzie sukces.
I tak w perspektywie możliwe jest :
1/ wydawanie prasy patchworkowej po polsku
2/ wspólne napisanie i wydanie książki
3/ publikacja na stronie Berniny naszych prac przeznaczonych na sprzedaż bez ich prowizji
4/
zapisy na ich stronie osób pragnących uczestniczyć w kursie szycia
patchworku na różnych stopniach zaawansowania a prowadzonych w różnych
miastach Polski
5/ dostarczania maszyn do szycia i akcesoriów na kursy szycia
Wiele możliwości i od nas samych zależeć już będzie ich wykorzystanie:)
Pokazał przywiezione patchworki grupy Niemek, które są w stanie organizować już swoje własne, objazdowe wystawy.
A tu zdjęcie które zrobiła nam Julie i przesłała mi dzisiaj w mailu:)
Czas
zleciał bardzo szybko, poznałam przemiłe osoby, nacieszyłam oczy ich
kolorowymi, wspaniałymi pracami i.. i... bardzo chciałabym, żeby z tych
wszystkich przedstawionych możliwości chociaż część była możliwa do
zrealizowania. Chciałabym aby pomysł zorganizowania wystawy w Toruniu i
poprowadzenie kursów szycia patchworku doszedł do skutku.
Dziękuję, że mogłam tam być razem z Wami wszystkimi:)