Obserwatorzy

piątek, 23 grudnia 2016

Życzenia Świąteczne

Zbliża się wielkimi krokami ten magiczny wieczór Świąt Bożego Narodzenia.
Jesteśmy w tym czasie zabiegane i przynajmniej ja ciągle biegam z kartką i ołówkiem odhaczając co już zrobione dziwiąc się, że ciągle jeszcze tyle do zrobienia .
Dlatego dopiero teraz, bardzo późnym wieczorem przyszłam złożyć wszystkim  odwiedzającym, zaglądającym, piszącym i tylko czytającym, życzenia:

Niech te święta upłyną Wam w pogodnej i ciepłej atmosferze otulonej blaskiem świec, żarzącymi się światełkami  i zapachem  choinki. Niech będą odpoczynkiem w otoczeniu bliskich i kochających osób - wszystkiego dobrego.

A w międzyczasie uszyłam taki prosty, świąteczny bieżnik z bombkami i kwiatami gwiazdy betlejemskiej 






czwartek, 15 grudnia 2016

Śladami podróży - Afryka

Sporo czasu minęło i dość długo mnie tu nie było, ale nie, nie obijałam się :) Udało mi się skończyć drugi quilt z tryptyku jaki ma powstać - "Śladami podróży".  Tematem są jak w poprzednim quilcie - maski. Maski charakterystyczne dla czarnego lądu związane z wierzeniami i rytuałami a także tworzone z myślą o turystach - bo zdobyć prawdziwie rytualną maskę jest bardzo trudno. Kilkanaście lat temu, dokładnie w 2000 roku mój zwariowany mąż wymyślił iście traperską wyprawę do Kenii, zabrał synów i tyle było ich widać. Spali gdzie popadło, jedli co mieli w plecakach (więc same zupki), przemieszczali się wynajętym samochodem od granic z Tanzanią, po Somalię, w miejscach niedostępnych konwojowani przez uzbrojone wojsko - szukali guza wśród zwierząt i kłusowników. Udało im się  wrócić po ponad miesięcznej włóczędze cało - zadowolonym i szczęśliwym. Przywieźli kilka masek. Wyprawę do Afryki powtórzyliśmy trzy lata później. W 2003 roku pojechałam już z mężem i synem omijając te najbardziej niebezpieczne rejony i znowu przywieźliśmy kilka masek. Niektóre z nich posłużyły jako modele w trakcie powstawania tej pracy.
Tkaninę na tło malowałam ręcznie tak samo jak do "Indonezji" i wbrew ogólnie chyba przyjętej wyobraźni o Afryce kojarzonej z kolorami sepii i ochry wybrałam tonację zmierzchu, zachodu słońca i zapadającej nocy. Zrobiłam 8 masek.  Na ile mi się to udało trudno mi samej ocenić - liczę na Was :). 
Tak wygląda całość :



poniżej fragmenty i poszczególne maski :









 Do tworzenia masek używałam tkanin, prasowanych włókien kokosa, muszli porcelanek moneta ( kiedyś będącego środkiem płatniczym), ręcznie barwionego sznurka lnianego, pociętego na kawałki i zabarwionego na odpowiedni kolor cienkiego bambusa, koralików i suszonej afrykańskiej trawy.
Zabawa z maskami była niesamowicie pasjonująca, przy każdej praca z innymi materiałami.
Powstał drugi quilt z zamierzonego docelowo tryptyku .

Jeżeli chcecie poznać to bliżej, zobaczyć jak powstaje, już teraz wszystkich zainteresowanych tą techniką i jej możliwościami zapraszam na warsztaty, które poprowadzę na początku marca w Szkole patchworku w Warszawie.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy do mnie zaglądają i czytają, jest mi bardzo milo gdy widzę ślady Waszych wizyt :)