Sporo czasu minęło i dość długo mnie tu nie było, ale nie, nie obijałam się :) Udało mi się skończyć drugi quilt z tryptyku jaki ma powstać - "Śladami podróży". Tematem są jak w poprzednim quilcie - maski. Maski charakterystyczne dla czarnego lądu związane z wierzeniami i rytuałami a także tworzone z myślą o turystach - bo zdobyć prawdziwie rytualną maskę jest bardzo trudno. Kilkanaście lat temu, dokładnie w 2000 roku mój zwariowany mąż wymyślił iście traperską wyprawę do Kenii, zabrał synów i tyle było ich widać. Spali gdzie popadło, jedli co mieli w plecakach (więc same zupki), przemieszczali się wynajętym samochodem od granic z Tanzanią, po Somalię, w miejscach niedostępnych konwojowani przez uzbrojone wojsko - szukali guza wśród zwierząt i kłusowników. Udało im się wrócić po ponad miesięcznej włóczędze cało - zadowolonym i szczęśliwym. Przywieźli kilka masek. Wyprawę do Afryki powtórzyliśmy trzy lata później. W 2003 roku pojechałam już z mężem i synem omijając te najbardziej niebezpieczne rejony i znowu przywieźliśmy kilka masek. Niektóre z nich posłużyły jako modele w trakcie powstawania tej pracy.
Tkaninę na tło malowałam ręcznie tak samo jak do "Indonezji" i wbrew ogólnie chyba przyjętej wyobraźni o Afryce kojarzonej z kolorami sepii i ochry wybrałam tonację zmierzchu, zachodu słońca i zapadającej nocy. Zrobiłam 8 masek. Na ile mi się to udało trudno mi samej ocenić - liczę na Was :).
Tak wygląda całość :
poniżej fragmenty i poszczególne maski :
Do tworzenia masek używałam tkanin, prasowanych włókien kokosa, muszli porcelanek moneta ( kiedyś będącego środkiem płatniczym), ręcznie barwionego sznurka lnianego, pociętego na kawałki i zabarwionego na odpowiedni kolor cienkiego bambusa, koralików i suszonej afrykańskiej trawy.
Zabawa z maskami była niesamowicie pasjonująca, przy każdej praca z innymi materiałami.
Powstał drugi quilt z zamierzonego docelowo tryptyku .
Jeżeli chcecie poznać to bliżej, zobaczyć jak powstaje, już teraz wszystkich zainteresowanych tą techniką i jej możliwościami zapraszam na warsztaty, które poprowadzę na początku marca w Szkole patchworku w Warszawie.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy do mnie zaglądają i czytają, jest mi bardzo milo gdy widzę ślady Waszych wizyt :)
Niesamowite, na żywo tkanina musi robić ogromne wrażenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ze stryszku ;-).
Dziękuję, cieszę się, że się podoba
UsuńMarzenna! Długo nic nowego... wiedziałam! Wiedziałam, że jak już pokażesz coś nowego, to... ach...! Tak oryginalnych prac jak Twoje - to ze świecą szukać! Są tylko Twoje... piękne, nietuzinkowe... Tyle tam detali, różności... Trzeba czasu, by dokładnie wszystko dojrzeć. Na żywo to musi być "uczta"! Uściski :)
OdpowiedzUsuńJolcia nie będę czarować - jak miło czyta się takie komentarze, dziękuję Ci bardzo za tyle przemiłych i ciepłych słów
UsuńWspaniały pomysł i wykonanie. Świetne tkaniny.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńFantastyczne, straszne maski afrykańskie w Twoim wykonaniu. Podziwiam pracę nad ich wykonaniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam przedświątecznie.
Pracy Tereniu rzeczywiście dużo ale jak fajnie gdy się podobają :)
UsuńMowę mi odebrało .. Maski jak żywe :) - znaczy prawdziwe :).Piękna praca Marzenko :)
OdpowiedzUsuńMałgosia M.
Małgosiu, cieszę się bardzo i dziękuję za wizytę i komentarz
UsuńBardzo piękna i kreatywna praca! Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńO rety jak miło mi Cię tu widzieć Wiesiu :) cieszę się bardzo, że Tobie też się podoba
UsuńNietypowa i bardzo oryginalna praca! Najbardziej podoba mi się ostatnia maska - z dredami ;))
OdpowiedzUsuńTo są bambusowe dredy, bardzo się skołtuniły :)
UsuńNiewiarygodnie piękne... <3
OdpowiedzUsuńDzięki Agnieszko :)
UsuńŚliczna praca przypominająca odbyte podróże. Podziwiam na zdjęciach te dopracowane szczegóły (np. słonie). Na żywo robią jeszcze większe wrażenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam przedświątecznie
Kamila
Została mi ostatnia do uszycia z zamierzonego tryptyku ale najpierw warsztaty :)
UsuńMarzenko - ale pięknie zaszyte wspomnienia ze wspanialej wyprawy! Ja się Afryki boję, ale te twoje maski, choć groźne, wydają się być oswojone... Może przez tę ciszę o zmierzchu?
OdpowiedzUsuńDanusiu miło mi że tu zajrzałaś i tak miło skomentowałaś. Dla mnie one nie są straszne, coś mnie do nich ciągnie, może moce czarownika w nich zamknięte :) ? No to został mi ostatni do zrealizowania i będzie tryptyk gotowy :)
UsuńFantastyczne maski! Szukałam odpowiednich słów, ale co przyszło mi do głowy to wydawało mi sie banalne. Więc jednym może tak - są doskonale uchwycone, skomponowane i wykonane. Tajemnica, zapach lądu, dreszczyk - takie słowa "przechodzą mi po plecach" :-)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo pięknie dziękuję za tak miłe słowa, ciszą mnie bardzo bo takie przeżycia i wspomnienia pozostają na całe życie a tak bardzo chciałam zawrzeć je w tkaninie. Historia zza zdjęć cieszy tak samo jak pictorial quilt, a tak przyjęty tym bardziej :) Właśnie w najbliższą sobotę i niedzielę będę miała kurs poświęcony "kuchni" powstawania masek :)
Usuń