Przygotowałam zestaw kolorystyczny wykluczając kolor czerwony ( nie moja bajka) i czysty granat.
Skupiłam się na zieleniach, wrzosach, żółcieniach, pomarańczach i morskich odcieniach turkusu - te kolory kojarzyły mi się za latem i kwitnącą łąką. Chciałam, żeby bloki były widoczne, żeby widać było różnorodność wzorów, wielkości i bajeczność kolorów jaką oferują batiki, ale jednocześnie, żeby stanowiły spójną całość. Żeby to uzyskać na tło wybierałam batiki bardzo delikatne, z białej, kremowej, beżowej palety kolorów. Czy mi się to udało? - ocenę pozostawiam oglądającym :) .
Zaplanowałam sobie pracę w taki sposób, że szyłam sekcjami. Łatwiej było mi wyobrazić sobie kolorystyczny efekt końcowy,
Najpierw więc szyłam duże bloki, które potrzebowałam do uszycia wybranej sekcji. Często na środek bloku wycinałam z batiku odpowiedni element nawet jeśli nie leżał z brzegu tkaniny, ale w środku i robiłam w niej dziury jak w serze szwajcarskim. Były to przede wszystkim wszelakiej maści motyle i ważki.
Potem przyszła kolej na mniejsze bloki do tej samej sekcji. Całą pozszywaną sekcję uzupełnioną delikatnymi paskami tła przypinałam na wiszącym na ścianie thinkpadzie. I tak po kolei powstawała sekcja za sekcją.
Wymiar końcowy gotowego quiltu maił mieć 173 x 150cm , dla mnie był za mały. W oryginale jest możliwość powiększenia go poprzez doszycie ramy uszytej z małych bloków występujących w quilcie. Dla mnie to dalej za mało, bo potrzebuję 240 x 240 cm.
Tak więc będzie jednokolorowa ramka, dalej rama z bloków i znowu jednokolorowa rama. Mam jednak wątpliwości czy nie będzie ona za szeroka. Ten problem jeszcze przede mną. Na razie jest gotowy i wypikowany, dla mnie "środek" Gipsy wife. Każdy pasek jest wypikowany oddzielnie lub pikowanie prowadziłam przez kilka sąsiednich pasków, bloki pikowałam rzadziej, żeby podkreślić wypukłości a tym samym plastyczność obrazu.
Zastanawiam się czy przez wprowadzane zmiany moja cyganka nie powinna nazywać się Divorced wife or Fiancee :) :)
Tak wygląda cały środek bez doszytej ramki i pikowania:
Tak wyglądają niektóre bloki:
popikowane fragmenty:)
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie, dziękuję za wizyty i Wasze komentarze, które są dla mnie bardzo ważne, inspirujące i krótko mówiąc nieocenione. Do usłyszenia w następnym, ostatnim poście przed wyjazdem wakacyjnym :)
Dla mnie bajka. Cudowne batiki, kolory no i pikowanie.Super Marzenko
OdpowiedzUsuńMarzenko, śliczna jest, taka rozmarzona, spokojna, małocygańska ale śliczna :)
OdpowiedzUsuńPiękna batikowa Cyganeczka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kamila
Ze względu na wielkość proponuję nazwę "Cygańska matrona" :D I nie mogę się doczekać zdjęcia plecaczka !
OdpowiedzUsuńPo prostu cudeńko....
OdpowiedzUsuńPrzepiękna praca. I cygańska i harmonijna. Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńMusze bo sie udusze. W realu wyglada magicznie po prostu
OdpowiedzUsuń