Obserwatorzy

piątek, 17 maja 2019

Indonezja 2019 cz.1

Tegoroczny wyjazd do Indonezji, był całkowicie spontaniczny, nigdy nie miał się wydarzyć. Byłam tam z mężem już dwukrotnie i ten z 2017 miał być ostatni, miał być pożegnaniem z Dalekim Wschodem. Stało się inaczej. Plany wakacyjne, plany i buch, nagle decyzja - lecimy zwiedzać, nurkować i snorklować, i oczywiście na workshop batik painting. Dlatego czas ponad miesięcznego pobytu musieliśmy podzielić między wizytę w Morskim Parku Narodowym Komodo na wyspie Flores, zwiedzanie świątyń, tarasowych upraw ryżu, organicznych upraw wielu przypraw, zakupy batiku na wyspie Bali, i  trzeci, ostatni punkt programu wyspa Jawa- umówione jeszcze w Polsce moje warsztaty  painting batiku w sercu batiku, w Jogyakarcie , muzea batiku i zakupy akcesoriów do batiku. 
Plan ambitny i niełatwy organizacyjnie do ogarnięcia, ale jaki ekscytujący.
Udało się wszystko, jeszcze raz dopisało nam szczęście, wróciliśmy cali, zdrowi i szczęśliwi.
Myślę, że nie da się wszystkiego opowiedzieć w jednym poście,  zastanawiam się czy w ogóle jest to możliwe, podzielę to na trzy wpisy - każdy zwracający uwagę na co innego. 

Morski Park Narodowy Komodo - wyspa Flores

Po przylocie z Polski na Bali i kilkudniową aklimatyzacją z temperaturą w cieniu 30 stopni C, wilgotnością 80 - 90 %, gdzie ciało, cały czas jest wilgotne a ciuchy schną tylko przy włączonej klimatyzacji, polecieliśmy na wschód od Bali, na wyspę Flores.
Jest ona odwiedzana przez turystów zwykle tylko przez dwa dni, z powodu chęci spotkania z największymi jaszczurkami świata - waranami, znanymi jako smoki z Komodo. Odkryto je niedawno, bo w 1910 roku. jednak z uwagi na zmniejszającą się ich populację spowodowaną m.in. kradzieżami 41 osobników tych gadów, rząd Indonezji podjął decyzję zamknięcia ruchu turystycznego na wyspie od stycznia 2020 roku, mając nadzieję na zwiększenie ich populacji.
Dłużej zatrzymują się tu nurkowie i snorklowcy z uwagi na wspaniałe, kolorowe rafy koralowe i bogactwo życia podwodnego.







Planowaliśmy zostać tu przez tydzień a statek miał stać się naszym domem. Przed zamustrowaniem się na statek mieliśmy dwa dni , żeby zauważyć zmiany.
Tym co uderzyło mnie na samym początku, to zachodzące również i tu zmiany w świadomości mieszkańców dotyczące ogromnego problemu jakim jest wszędobylski plastik. Zdają sobie sprawę z tego, że turysta przyleci, jeśli morze będzie czyste a plaże niezaśmiecone. Podejmują wysiłki, są na początku tej drogi, ale co mnie bardzo ucieszyło to to, że dostrzegają problem. 
Ludzie na tej bardzo biednej wyspie, żyjącej tylko z turystów, chcąc ich zatrzymać, bo jest to swoista symbioza,  starają się likwidować w sklepach pakowanie zakupów w plastikowe torby a zastępować je odpłatnymi torbami wielokrotnego użytku. Ogranicza się słomki plastikowe w drinkach zastępując je bambusowymi, lub metalowymi rurkami, a w droższych restauracjach - plastikopodobnymi jednak z napisem plastik free.
Plaże z 2017 roku i plaże z 2019 to już dwie różne plaże. Niby upłynęły tylko dwa lata a zmiany są ogromne. Morze wyrzuca masy  plastikowych śmieci na brzeg, codziennym widokiem na hotelowych plażach, jest poranny widok pracowników segregujących śmieci - plastik zbierany jest do worków, a odpady morza zostawiane są na brzegu - zabierze je przypływ.
Idąc brzegiem morza, szukając i zbierając muszle do mojej ciągle powiększającej się kolekcji liczącej już ponad 1400 różnych gatunków, zaintrygował mnie widok sporej grupy ludzi idących brzegiem morza - biali i Indonezyjczycy, dorośli i dzieci. Szli z workami i z piasku usuwali wszystko co było plastikiem, wyciągali zasypane piaskiem worki foliowe, kubki, butelki, opakowania po jedzeniu. Głupio było mi iść dalej z kilkoma muszlami, korzystać z tego miejsca nic od siebie nie dając, tym bardziej, że ten widok mnie cieszył i zachwycał. Przyłączyłam się do tych nieznanych mi ludzi i zbierałam śmieci. Mając pełne ich garście, rozglądałam się, bo nie wiedziałam co z nimi zrobić, nie miałam worka na odpady, i wtedy podeszła do mnie mała, indonezyjska dziewczynka z workiem, pokazując, że będzie te śmieci ode mnie odbierać. Super! Chodziliśmy tak ponad godzinę czyszcząc długi odcinek plaży, całego się nie da, ale był to dobry początek.
Nurkowania i snorklowania odbywały się przy wielu, niezamieszkałych wysepkach, tam gdzie rafa była piękna, gdzie zarząd Parku Narodowego wyznaczył kotwicowiska dla statków, gdzie umożliwiały to prądy morskie. 
Temperatura wody nawet na głębokości 30m wynosiła 29 -30 stopni, czyli kąpiel odbywała się w duuużej wannie :) Nie, nie, ja tak nie nurkuję tylko mąż, ale na 10m i snorklując mogłam zobaczyć żółwie zielone, węża morskiego, wstrętne dla mnie mureny, cudne manty,  niezliczoną ilość kolorowych ryb i najróżniejsze gatunki korali o fantazyjnych kształtach i kolorach, rozdymkę, znaną z bajek rybkę nemo ukrywającą się w koralach, rozgwiazdy o niesamowicie intensywnie niebieskim kolorze i otwierające się i zamykające duże muszle małży przydaczni.  Trudno wymienić, bo  rozmaitość form żyjących zarówno pod względem przynależności systematycznej, kolorów i kształtów jest tutaj przeogromna. 












Powstaje pytanie - jak długo będzie można to oglądać, czy ludzie opamiętają się nim to zniszczą??

7 komentarzy:

  1. Przepiękna przyroda i porywająca relacja. Z niecierpliwością oczekiwać będę na część 2 i 3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicja dziękuję, cieszę się, ze czekasz na ciąg dalszy.

      Usuń
  2. Wspaniała fotorelacja - dziękuję bardzo <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również dziękuję Tereniu za wizytę i miłą reakcję

      Usuń
  3. Dziękuję za możliwość bycia tam z Tobą :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Marzenna :) Dla mnie to jak bajka! Zobaczyć takie miejsca na własne oczy...! Czekam na dalszy ciąg. Powiem Ci, że zaglądam tu do Ciebie do wpisów z poprzednich Twoich egzotycznych wypraw i zawsze doszukam się czegoś nowego, czegoś co mi poprzednio umknęło. Fajnie, że się dzielisz swoimi wrażeniami.

    OdpowiedzUsuń