Z inicjatywy Polska Szyje i Patchwork Mazowiecki ogłoszony został konkurs: Trzeci Wymiar Patchworku. Powstało mnóstwo bardzo ciekawych i pomysłowych prac biorących udział w kilku kategoriach. Uszyłam komplet "Orientalne marzenia" i zgłosiłam go w kategorii: Home Decor.
Ciągle jestem zafascynowana Bliskim i Dalekim Wschodem, jego kolorytem i zapachem. Mój komplet składający się z pufa i kuli marzeń w której zaszyłam tęsknotę za tamtymi miejscami i nadzieję na następną eskapadę, jest bardzo kolorowy. Użyłam tkaniny przywiezione z tamtych rejonów, jak również zakupione w sklepach internetowych, tryskają intensywnymi kolorami i złoceniami.
Wierzch pufa to mandala składająca się z 10 powtórzeń wzoru. Szukając powtórzeń wzorów w tkaninach pocięłam je niczym ser szwajcarski - czego nie robi się dla realizacji pomysłu. Spód jest przecięty po średnicy i ma wszyty zamek pozwalający na wypełnienie i ewentualne sukcesywne dosypywanie kulki styropianowej. Boki, spód i wierzch jest pikowany z wolnej ręki na warstwie ociepliny.
To była ta prostsza część projektu.
Kula marzeń to inna bajka. Największą trudność sprawiło mi zrobienie szablonu fragmentu kuli od jednego południka do drugiego tak, żeby po zszyciu 12 części wyszła kula a nie piłka do rugby.
Studiowałam zasady wykreślania siatki geometrycznej dla bryły jaką jest kula. Narzucając odgórnie docelowe wymiary kuli, po kilku nieudanych próbach, powstał szablon. Wykreśliłam na nim linie cięcia - łączenia wybranych tkanin i zaczęłam te maciupstwa zszywać i pikować. Tak powstało 12 części kuli marzeń następnie zszytych w wylinkę kuli w której zostawiłam mały rozporek na wsunięcie wypełnienia. Tu zaczęły się prawdziwe schody. Pierwszym pomysłem była piłka, ale dla niej musiałabym zostawić cały niezaszyty południk a potem bardzo trudno byłoby napiętą kulę zaszyć. Drugim pomysłem był balon - przez mały niezaszyty rozporek wsunęłam gruby balon, nadmuchałam i kula pięknie się wypełniła. Zostawiłam na 2 tygodnie niezaszytą żeby zobaczyć jak będzie uciekało powietrze. Niestety kula trochę sflaczała a ponieważ nie wiedziałam jak długo będzie w Warszawie - pomysł upadł i musiałam wymyślić coś innego. Ostatecznie nakarmiłam ją również kulkami styropianowymi. Fajnie, na początku przez lejek z dużą dziurą kulki w miarę sprawnie wpadały do kuli ale potem było pełno a kula nie rozciągnęła szwów tak ładnie jak balon. Zrobiłam więc urządzenie na wzór dużej strzykawki - wsadziłam do otworu kuli rurkę, nasypywałam do niej kulki ( ciężko to szło bo kulki się elektryzują ) a następnie używając jako tłoczka odpowiednio grubego kijka wtłaczałam je do środka. Powtarzając tą czynność ponad 200 razy udało się ubić te kulki tak, że napompowały kulę nadając jej kulisty kształt i pozwalając ją ręcznie zaszyć. Pozostało zrobić wykończenie na dwóch biegunach i kula marzeń była gotowa.